Robią szum dookoła siebie. Tłum wielki próbują przygarnąć do siebie. Piszą święte księgi, by jadem swym zatruć ludzi.
Pokazują zagrożenia mające czyhać na nich. Straszą tymi zagrożeniami, próbując stworzyć serca tchórzliwe.
Niczym prorocy zajmują miejsca na podwyższeniach, tłumkiem wiernych uczniów-pochlebców się otaczają.
Głoszą walkę!
Walkę dobra ze złem! Walkę Boga z Szatanem! Walkę bogów! Walkę narodów! Walkę cywilizacji! Walkę klas! Walkę ras! Walkę biznesów!
Zbierają owoce zatrute!
Tłumy szalone idą ślepo za nimi! Walczą z konkurencyjnymi tłumami! Tłumy zabijają, gwałcą, rabują i niszczą wszystko dookoła siebie!
Pogrążają świat w szaleństwie od niepamiętnych czasów. Żniwa śmierci zbierają nieustannie. Pokój obiecują, raj obiecują.
Jakże jednak pokój może być owocem trucizny?
Odwracam się plecami do ich szaleństwa. Zbroję przeciw nim buduję w swoim sercu i umyślę.
Niech zniszczą się wzajemnie, beze mnie.