Spoglądam na zachmurzone niebo przez okulary przeciwsłoneczne.
I chociaż słońca nie widać, ono cały czas tam jest.
Ukryte za chmurami czeka na powiew wiatru.
Gdy wiatr chmury rozwiewa, wyłania się, rażąc swym blaskiem.
Dlatego okulary przeciwsłoneczne w pochmurny dzień zakładam.
Wychodzące zza chmur słońce nie porazi mnie swymi promieniami.
Podobnie wewnętrzne światło jest zasłonięte chmurami niezrozumienia i zatruwającej przeszłości.
Czeka ono na podmuch wiatru zrozumienia.
Ciemność nigdy go nie zgasi.
Nawet w nocy światło księżyca jest odbitym światłem słonecznym.
Podobnie światło wewnętrzne żarzy się wewnątrz mnie.
Czeka na dzień, w którym wiatr zrozumienia rozproszy ciemności zrodzone z wątpliwości.