Szukam przyczyn podziałów.
Szukam na zewnątrz.
A podział istnieje wewnątrz.
Przyszedł z zewnątrz.
Z zewnątrz został narzucony.
Wewnętrzne rozdarcie.
Na ciało i duszę.
Na umysł i serce.
Na materię i ducha.
Na zło i dobro
Na piekło i niebo.
To nie jest mój podział.
Nie znałem go, gdy nagi przyszedłem na świat.
Nikt go nie znał przed urodzeniem.
Ktoś musiał go wymyślić.
Ktoś pierwszy musiał oszaleć.
I szaleństwem swym zarazić innych ludzi.
Rozprzestrzeniło się szaleństwo na całą ludzkość.
Żniwo zbiera straszliwe.
Ludzie rozdarci wewnętrznie.
Zewnętrznie w rozdarciu utrzymywani i umacniani.
Lecz nikt z zewnątrz nie zdoła naprawić mego podzielonego wnętrza.
Tylko ja mogę postawić diagnozę.
Tylko ja mogę dostrzec przyczynę.
I tylko ja mogę zjednoczyć się wewnętrznie.
Zaakceptować ciało i duszę.
To jedność.
Jedno nie może istnieć i rozwijać się bez drugiego.
Zaakceptować umysł i serce.
Niechaj oba nawiążą współpracę i dla mnie pracują jako całości.
Zaakceptować materię i ducha.
Tworzą bowiem jedność i ciągłość życia.
Zaakceptować dobro i zło.
Nie mój to podział.
Niechże więc zniknie naturalnie.
Zło niech się samo wykończy.
Dobro nie potrzebuje wtedy swej drugiej strony, by działać.
Wznieść się ponad tę truciznę – to moje zadanie.
Jako całość zrodzony zostałem.
Nie znałem dobra ani zła, wszystko było naturalne.
Jako ciało z duszą i dusza z ciałem.
Z materii i z ducha jestem.
Umysł i serce posiadam jedno w jednym ciele.
Nikt nie ma prawa tego rozdzielać.
Co więc niszczyciele podzielili, zjednoczę ponownie.
Jestem ciałem i wszystko, co cielesne, jest dla mnie naturalne.
Jestem duchem i wszystko, co duchowe, także jest naturalne.
Nie udoskonalam już choroby.
Leczę ją w sobie i zdrowieję.
Odłączam się od źródeł trucizny podziału, by połączyć się z prawdziwym źródłem jedności.