Nagi się urodziłem.
Nagie ciało i naga dusza.
To dwie rzeczy, które na świat przyniosłem.
To wszystko, co dostałem od Życia.
Czyste i nieskalane.
Nic innego nie miałem.
Nie miałem imienia ani nazwiska.
Nie miałem narodowości ani przynależności państwowej.
Nie miałem religii, wiary ani poglądów politycznych.
Zawodu też nie miałem.
Żadnego numeru personalnego.
Osobowości też nie.
Nie urodziłem się z przeszłością ani z przyszłością.
Teraźniejszość była jedynym czasem dla mnie.
Wstydu, grzechu ani poczucia winy również nie miałem.
Niewinną nagość przyniosłem na świat.
Wszystko inne zostało mi dodane.
Nie prosiłem o to.
Nie prosiłem o imię, narodowość, religię ani państwo.
I nie proszę o nic.
Nie chcę trucizn.
Moja niewinna nagość to wszystko, co mi potrzeba.