Szara i ponura.
Straszna i mroczna.
Otula świat dookoła.
Przeraża i fascynuje.
Pobudza wyobraźnię.
Spoza niej wyłaniają się nagie korony drzew.
Spoglądam na mgłę oczarowany.
Wyobraźnia umysłu pokazuje mi ją jako początek horroru.
Serce objawia mi cud narodzin.
Rodzi się chmura.
Ciepło przemienia wody strumieni, rzek, jezior i oceanów w parę wodną.
Formuje się chmura.
Wkrótce uniesie się wysoko na niebie.
Różne kształty będzie przybierać.
Wiatr popędzi ją w odległe zakątki Ziemi.
Po drodze będzie inspirować dzieci i artystów.
Lecz umrze, gdy dotrze do celu.
W dźwięku deszczu lub w grzmocie burzy umrze, przemieniając się znów w wodę.
Tam gdzie woda jest potrzebna zasili ziemię.
W niedostatku będzie jej zbyt mało i wyczekiwać będą jej siostry.
W nadmiarze spowoduje katastrofę i będą modlić się, by jej siostra umarła wcześniej.
Lecz wróci ona z powrotem do ziemi, rzek i mórz.
Zasili swym cennym ciałem inne organizmy.
Ta mgła, co w chmurę się zmienia, jest początkiem krwiobiegu naszej matki – Ziemi.
Cud narodzin początkiem jest cudu śmierci, która początkiem jest dla innych organizmów.
Cykl narodzin i śmierci jest cudem trwania życia.
Życie jest narodzinami i śmiercią.
Jednak potężniejsze jest ono od śmierci, jeżeli nawet to, co umiera, staje się kontynuacją innych żyć.
Śmierć jest iluzją.
Życie jest nieśmiertelnością samą w sobie.
Trwa nieustannie w miliardach organizmów, w niekończącym się cyklu narodzin i śmierci, niczego nie marnując.