Ty, która stajesz przede mną codziennie naga,
ty, która codziennie swym batem mnie smaga,
ty, która codziennie się do mnie uśmiecha,
ty, która codziennie mi ucieka.
Nie wychodź naga do świata,
tego świata, szalonego wariata!
Lecz jakże mogę cię o to prosić?
Cóż, muszę cię za mój grzech przeprosić!
Tak mnie bierze zgaga,
bo ty możesz być tylko naga!
A świat, co w szaleństwie nieustannie przebiera,
w swych szalonych doktryn szaty nieustannie cię ubiera!
A gdy ty, niewinna, szaty cudze zrzucasz,
widzisz jak ten wariat kamienie w ciebie rzuca!
Już cię więzi, torturuje!
Uciekaj, prawdo, bo cię znów szalony świat ukrzyżuje!